piątek, 14 sierpnia 2015

Herbalife Triathlon Gdynia



fot. maratomania.pl
Herbalife Triathlon Gdynia, to z pewnością jedna z tych imprez triathlonowych, na którą właściwie "jadą wszyscy". Mój start na sprincie, który był wyścigiem towarzyszącym najważniejszemu dystansowi 70.3, był pierwszym w tak dużej imprezie (nie licząc Euco Susz Triathlon).
Rano, w dniu startu wszystko wydawało się iść zgodnie z planem. Start zaplanowany był w samo południe. Termometry pokazywały temperaturę grubo powyżej 30 stopni. W mojej "fali" startować miały wszystkie kobiety, sztafety oraz mężczyźni 40+. Byłam pozytywnie nastawiona do tego startu. Po odniesionej tydzień wcześniej porażce w Strawczynie byłam pewna, że tym razem będzie dobrze. Przed samym startem odnalazłam w tłumie Gosię Szczerbińską, więc na starcie postanowiłam się ustawić razem z nią. Zawsze czuję się nieco pewniej, gdy przed wyścigiem widzę obok kogoś znajomego, żeby w razie czego jeszcze się o coś podpytać. ;) Niestety początkowe problemy z chipem po starcie nieco spowolniły moje pływanie. Po wystrzale, kiedy wszyscy już wbiegali do wody, ja po zrobieniu kilku kroków musiałam się zatrzymać, aby zdjąć i jeszcze raz założyć chip pomiarowy. Mimo to, udało mi się wyjść z wody na drugiej pozycji w naszej "drugiej fali", ustępując tylko znakomitemu pływakowi Sebastianowi Karasiowi, który wspierał swoją drużynę w sztafecie.
Jednak kiedy wybiegałam z wody, zauważyłam brak chipa na swojej nodze. Jak się zatem okazało, niepotrzebnie traciłam czas na początku, bo i tak w rezultacie musiałam nadłożyć drogi między plażą, a strefą zmian zahaczając o sędziego, któremu będę mogła zgłosić ten fakt. Wszystko to zdawało się trwać wieczność. W końcu jakoś udało się dobiec do roweru, choć nie wiem czy moja strata wynosiła 30 sekund czy dwie minuty. Człowiek w takich chwilach nie myśli, a z relacji znajomych też ciężko było cokolwiek ustalić. Sam rower był już dla mnie przyjemnością. Właściwie wszystko było, tak jak być powinno, bez większych zastrzeżeń. Jednak jeśli gdzieś miał mnie złapać kryzys, to wiedziałam, że będzie to bieg. Moja najsłabsza dyscyplina + nabite łydki + wszechobecny skwar nie wróżyły nic dobrego. Ze strefy zmian wybiegłam dosłownie jak połamana. Dopiero w połowie odcinka biegowego, po strefie z wodą, zaczęło mi się jakoś normalnie biec, jednak średnie tempo z biegu zdecydowanie najwolniejsze ze wszystkich moich triathlonowych startów. Ostatecznie wyścig zakończyłam jako 10 wśród kobiet i 5 w swojej kategorii wiekowej.




Jednak to, co najważniejsze, po co tak naprawdę przyjechaliśmy, miało się wydarzyć dopiero następnego dnia. Tak zwana "połówka" w Gdyni, na której startować miał Sebastian i spora część ekipy TriNEGU, gdzie dla większości była to najważniejsza impreza triathlonowa w tym sezonie. Dla Seby cel był jeden: jak najlepszy czas, rywalizacja z zawodnikami z kategorii PRO i pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej 18-24, co dawało slot na Mistrzostwa Świata 2016 Age Grouperów (amatorów) w Australii. I udało się! :) Cel został osiągnięty. Jak na panujące warunki atmosferyczne (silny wiatr na rowerze i duchota na biegu) i na swoją dyspozycję (czwarta "połówka" w tym sezonie i ogólnie duża liczba startów, co skutkowało dużym "zmęczeniem materiału"), to Sebastian osiągnął naprawdę fantastyczny wynik, co pozwoliło mu na uplasowanie się na 9 pozycji wśród wszystkich zawodników, także tych z kategorii PRO. :) Miłą niespodzianką okazała się też nagroda specjalna od jednego ze sponsorów, za najszybsze strefy zmian. :)
Jestem naprawdę mega, mega dumna, co powtarzam z resztą na każdym kroku i zawsze będę, bo wierzę, że to dopiero początek tej wspaniałej przygody. Jednocześnie cieszę się, że mam obok siebie taki wzór, do którego mogę dążyć. :) <3






4 komentarze:

  1. Ja zawsze jestem ciekawa jak się osoby przepierają z pianki w koszulkę i gdzie to chowają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej jest tak, że pod pianką ma się ubrany specjalny strój triathlonowy, bądź też jakiś zwykły kąpielowy, Po pływaniu biegnie się do tzw. strefy zmian, gdzie zdejmuje się piankę, zostawia się w koszyku oznaczonym swoim nr startowym, bierze się swój rower, który stoi obok tego właśnie koszyka i jazda :) W strefie zmian można także ubrać np. właśnie koszulkę, jeśli ktoś nie ma stroju triathlonowego :)

      Usuń
  2. Śliczne zdjęcia :). Ciekawa relacja, uwielbiam takie czytać!

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dla mnie asortyment marki herbalife jest bardzo, ale to bardzo szeroki, a co najważniejszy produkt są pochodzenia naturalnego.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...