poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Sport to mord"?

W ostatnim czasie doszło do dwóch poważnych wypadków podczas zawodów sportowych. Pierwszy z nich miał miejsce podczas pływackich Mistrzostw Europy w Berlinie. Rywalizująca na dystansie 10 km 21-letnia Natalia Charłos straciła przytomność na ostatniej 2,5 kilometrowej pętli wyścigu, który odbywał się na otwartym akwenie. Polka zaczęła się topić. Ratownicy wraz z pomocą jednej z rywalek z Niemiec wyciągnęli zawodniczkę na brzeg. Przeprowadzona została intubacja i podana kroplówka. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że życiu Natalii nic nie zagraża. Wszystko skończyło się dobrze, chociaż niewiele brakowało, aby doszło do tragedii... Drugie zdarzenie miało miejsce podczas rozgrywanych w Pile zawodów Tour De Tri. Ostatniego dnia 3-dniowej imprezy, 27-letni zawodnik nagle stracił przytomność podczas 45 kilometrowej trasy rowerowej. Wcześniej przepłynął 950 m pływania. Jak donoszą media, trzy tygodnie wcześniej ukończył inny triathlon, który odbywał się w Poznaniu. Mimo szybkiej akcji ratowniczej na miejscu, zawodnik zmarł po przewiezieniu go do szpitala.
Oba przypadki różnią się od siebie. W pierwszym mamy do czynienia z doświadczoną, profesjonalną zawodniczką, która z powodzeniem od wielu lat startuje na arenie międzynarodowej. W drugim zaś mówimy o zawodach, w których startują również amatorzy. Natalia z pewnością przed wyjazdem na Mistrzostwa miała przeprowadzony szereg badań w celu sprawdzenia jej stanu zdrowia. W Pile i na wielu innych tego typu imprezach, przed przystąpieniem do zawodów każdy zawodnik podpisuje oświadczenie, że ich stan zdrowia pozwala im na start i biorą udział na własną odpowiedzialność. Przypadki te mają jednak ze sobą jeden wspólny mianownik: pasja.
Takie sytuacje, to gratka dla tych, którzy uważają, że sport to samo zło. Wreszcie mają wytłumaczenie, dlaczego wolą spędzić swoje życie na kanapie z paczą chipsów. "Sport to mord!", "Sport to prosta droga do kalectwa!" piszą na forach internetowych. Pojawiają się też głębsze przemyślenia, jak np. "Gdyby człowiek miał latać, Pan Bóg dałby mu skrzydła. Gdyby człowiek miał pływać, Pan Bóg dałby mu skrzela. Gdyby człowiek miał biegać, nie byłby istotą dwunożną lecz czworonogiem. Ludzie! Rozwijajcie swoje mózgi, a nie mięśnie." Czytając takie komentarze nóż w kieszeni sam się otwiera. Jednak z pewnością nie ma najmniejszego sensu przekonywanie takich osób, że sport może mieć zbawienny wpływ na nasz organizm, że lepiej coś robić, niż nic nie robić i że "rozwijanie swojego mózgu" leżąc plackiem i tak nie spowoduje, że dożyjemy setki.
Takie historie zawsze wywołują dużo emocji. Nic z resztą dziwnego. A to tylko przykłady z ostatniego tygodnia! Jednak najbardziej zasmucające jest to, w jaki sposób ludzie reagują w takich sytuacjach. Część owszem, okazuje współczucie i żal. Niestety nie brakuje nam tzw. "specjalistów od wszystkiego". Wylewają w sieci swoje wywody, że zawodnik sam sobie jest winien, że nie trenował, że się nie badał, że pewnie dzień wcześniej zabalował, wreszcie że był na dopingu, a tak poza tym, to właściwie po co marnować pieniądze na organizowanie zawodów albo wysyłanie zawodnika na imprezy międzynarodowe, skoro nawet nie przywozi z niej medalu.
Zawsze szuka się jakiegoś sensownego wytłumaczenia, a tym czasem nie zawsze takowe istnieje. Ludzie zawsze uważają, że taki wypadek nie mógł się przytrafić zdrowemu człowiekowi. Niestety, takie rzeczy się zdarzają i mogą spotkać każdego sportowca i nie tylko. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Tak samo nie wiemy, czy idąc ulicą nie potrąci nas samochód. Gdyby każdy sportowiec trenując i startując w zawodach myślał o tym, że może mu się coś stać, jeśli da z siebie wszystko, to po pierwsze by zwariował, a po drugie sport przestałby w ogóle istnieć. Ludzie nie rozumieją, że sportowcy trenujący zarówno amatorsko, jak i zawodowo, aby coś osiągnąć muszą przełamywać swoje granice i często ignorować ból.
Bo przecież gdyby nie walka Justyny Kowalczyk do samego końca nie tylko z rywalkami, ale także z bólem spowodowanym złamaniem kości śródstopia, nie moglibyśmy się cieszyć ze złotego medalu olimpijskiego w Soczi.
Oczywiście nie oznacza to, że nie powinniśmy temu zapobiegać. Każdy, kto zamierza zacząć swoją przygodę ze sportem powinien zacząć od podstawowych badań. Jednak i to nie gwarantuje nam spokojnego, zdrowego i długiego życia, tak samo jak zielone światło na przejściu dla pieszych nie gwarantuje nam, że przejdziemy bezpiecznie na drugą stronę ulicy. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś nie chce wykonywać badań, to ciężko go do tego zmusić, szczególnie jeśli mówimy o sporcie amatorskim...
Pamiętajmy, że łatwo jest sądzić i oceniać z perspektywy komputera. Jednak w niektórych przypadkach czasem warto się zastanowić dwa razy przed napisaniem jakiegoś idiotycznego komentarza, albo zostawić swoje przemyślenia dla siebie, szczególnie, gdy mamy do czynienia z tak smutnymi wydarzeniami...

3 komentarze:

  1. Też denerwują mnie wszechwiedzący, anonimowi internauci. Wypadek może przytrafić się wszędzie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech spoczywa w pokoju wiecznym, a co do złośliwości bym się tym nie przejmował. Ludzie umierali, umierają i będą umierać niezależnie od tego co będą robić. Nie tyle osób ginie na drogach, ulicach itp. Sport nie ma z tym nic wspólnego.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...